Jubileusze

30-lecie Klubu Miłośników Żywego Słowa (1986 – 2016)


Kochana Rodzino Klubowa, Kochani Przyjaciele,

Klub Miłośników Żywego Słowa
obchodził w grudniu 2016 swoje 30-te urodziny.

 

„To wspólna piękna i długa historia tworzenia Polski – uśmiechniętej, przyjacielskiej, mądrej, czującej – wielkiej” to słowa Bogusława Wołoszańskego wpisane do jednej z ksiąg pamiątkowych Klubu.
Dziękuję wiernej Rodzinie Klubowej i Jej przyjaciołom, dziękuję sponsorom
i darczyńcom za to, że:
„miało trwać lat pięć najwyżej, a trwa już trzydzieści...” /Izabela Burger/.
Barbara Ahrens – Młynarska.

KMZS_gala

Fotografia: Agata Kuźnicka - Bronik

Izabela Burger: A to wszystko miało trwać najwyżej pięć lat! – 


- gala jubileuszowa Klubu Miłośników Żywego Słowa


...Pięć lat albo i mniej. A dziś, 3 grudnia 2016 roku, Klub Miłośników Żywego Słowa obchodził 30. urodziny! Sala Odeonu wypełniona do ostatniego miejsca. Sprawczyni całego zamieszania, założycielka i spiritus movens Klubu, Barbara Ahrens-Młynarska, uroczyście powitała swoją rodzinę klubową i zaproszonych na galę gości. Laudację jubileuszową wygłosił prezes firmy Amcor, przyjaciel Basi i dobry duch Klubu, Jerzy Czubak. - Przystojny jak Frank Sinatra – powiedziała potem o nim Magda Umer, szczerze wzruszona fruwającymi po scenie nitkami serdeczności. Mówił ciepło i osobiście, tak, jak można mówić tylko o przyjaciółce od serca. O domu rodzinnym w dzikim winie, o mistrzach i ideałach, o magii słowa polskiego na obczyźnie. więcej...

Autorzy zdjęć: 1 - Piotr König, retusz Ewa Metelska, 2,3,4,5 - Agata Kuźnicka - Bronik

Jerzy Czubak: Laudacja

 

Laudacja z okazji 30-lecia Klubu Miłośników Żywego Słowa

 

Szanowni Państwo,
Drodzy Przyjaciele,
Kochana Basiu,

Przed chwilą usłyszeli Państwo słowa Wojciecha Młynarskiego, który 5 lat temu z tego samego miejsca gratulował swojej siostrze z okazji srebrnego jubileuszu Klubu Miłośników Żywego Słowa. Wygłoszenie laudacji z okazji 30-lecia Klubu to dla mnie wielka przyjemność i i zaszczyt, ale także ogromne wyzwanie, żeby tej poprzeczki nie obniżyć. Wszak chodzi o to, żeby język giętki powiedział wszystko, co pomyśli głowa... To bardzo trudne zadanie opowiedzieć w krótkiej laudacji o wszystkich ważnych rzeczach, które działy się przez 30 lat i wspomnieć o wszystkim, co na wspomnienie zasługuje.

Klub Miłośników Żywego Słowa jest miejscem wyjątkowym. Myślę, ze nawet Basia 30 lat temu nie spodziewała się tego, że w 2016 roku spotkamy się na 153. spektaklu klubowym. Bo to wszystko miało trwać najwyżej 5 lat – prawda, Basiu? Bywałem w różnych polonijnych klubach i stowarzyszeniach, ale nigdzie nie znalazłem tyle pasji i zaangażowania. Jestem zaszczycony, że mogę brać udział w życiu tego niezwykłego Klubu i być świadkiem tego, jak się rozwija i przyciąga coraz to nowych, młodszych członków. – Bez Państwa nic by nie było – powiedział Wojciech Młynarski z tej sceny w jubiluszowej przemowie 5 lat temu.

Żywe słowo, tak pięknie kultywowane w Klubie, jest pomostem łączącym pokolenia. Dzięki niemu jesteśmy czymś więcej niż tylko przypadkowymi, obcymi sobie emigrantami w obcym kraju. Kultura to wspólna pamięć, która stanowi o przetrwaniu, a tylko żywe słowo jest w stanie tę kulturę zachować. Dzięki językowi i kulturze Polska jest jedna. Basia postawiła sobie za cel krzewienie pięknego polskiego słowa na helweckiej ziemi. Niewiele jest w świecie takich miejsc , gdzie robi się Polskę poza Polską i gdzie korzenie nie przeszkadzają skrzydłom – a Basia robi tę Polskę od 30 lat, uparcie, zawzięcie, niezmordowanie. Setki kilometrów od Polski stworzyła swoją małą Rzeczpospolitą Artystyczną. Najpierw w Bazylei, potem w Oberfrick, w galerii Zur Hofstatt, następnie w Villi Boveri i w Kornhaus Theater w Baden, a od 14 lat w kinie Odeon w Brugg.

30 lat nieprzerwanej działalności, ponad 150 przedstawień, setki zaproszonych gości, wśród których jest cała polska elita kulturalna: najwybitniejsi pisarze, poeci, publicyści, dziennikarze, reżyserzy, aktorzy teatralni i filmowi i największe osobowości polskiej estrady i kabaretu. Wdzięczny jestem temu przypadkowi – choć trudno wierzyć tu w przypadki – który postawił Basię na mojej drodze i który sprawił, że (jak napisał Tadeusz Łomnicki) orbita, która wciąga bezustannie coraz to nowe osoby z Ojczyzną – Polszczyzną, wciągnęła i mnie. Uczestnictwo w życiu Klubu, przyjaźń i zaufanie Basi jest dla mnie wielkim zaszczytem. Obiecuję – sobie, Jej i Państwu – że tak długo, jak długo będzie istnieć to magiczne miejsce, będę wspierał Basię w jej wysiłkach.

Założycielka Klubu Miłośników Żywego Słowa, Barbara Ahrens- Młynarska jest równie wyjątkowa jak stworzone przez nią miejsce. Klub jest dziełem jej życia. Jak to się dzieje, że nawet po 45 latach spędzonych za granicą ma się to nieustające poczucie misji krzewienia kultury ojczystej i chęć dzielenia sie na emigracji swoją Polską?

Basia Młynarska na sztukę była skazana. Wychowała się w domu, w którym panował kult sztuki i wielki szacunek dla jej twórców, w domu rozbrzmiewającym muzyką i polskością, otoczonym maciejką i oplecionym dzikim winem, w wielopokoleniowej rodzinie, w której prawie każdy pisał, grał, śpiewał, malował... „Dom w Komorowie, na którym przysiadają wędrowne żurawie“ – napisał po latach Wojciech Młynarski. Do domu w Komorowie zapraszano artystów, odbywały się tam regularnie wieczory poetyckie, muzyczne – dla rozgrzania serc, na przekór tragicznej rzeczywistości za oknem. Już wtedy mały Wojtek pisał rymowanki, kuplety okolicznościowe, ballady i scenariusze do rodzinnych uroczystości, a o rok młodsza Basia przygotowywała deklamacje, inscenizacje, prowadziła chór. Nie umiała jeszcze czytać, kiedy debiutowała przed mikrofonem. Wtedy właśnie, za kotarą w salonie rodzinnego domu, zaczęło dziać się coś, co zdeterminowało całe ich późniejsze życie i związało je na zawsze z muzyką i słowem.

Eksplozja talentu Wojciecha Młynarskiego nastąpiła bardzo szybko, szybko przyszły też wielkie sukcesy w kabarecie i na estradzie. Młoda, śliczna i wrażliwa Barbara stawiała w tym czasie pierwsze kroki na deskach Teatru Powszechnego w Warszawie i przed kamerą. Jest wychowanką mistrzów – Ryszardy Hanin, Kazimierza Rudzkiego, Aleksandra Bardniniego, Adama Hanuszkiewicza, dwóch wspaniałych Kreczmarów i dwóch wielkich Zofii: Małynicz i Mrozowskiej. Grała u najlepszych i z najlepszymi. I choć każde z nich - Barbara i Wojciech - poszło potem swoją własną artystyczną drogą, to oboje na zawsze pozostali niemal organicznie zrośnięci z tradycjami tamtego domu w dzikim winie. Pozwolę sobie – za zgodą Basi – przeczytać Państwu fragmenty pięknego wiersza, który Wojciech Młynarski napisał niedawno dla swojej siostry z okazji jej urodzin:

Życie ma czasem tę zaletę
I to oświadczyć chcę po pierwsze
Że jak masz brata wierszokletę
To musisz słuchac życzeń wierszem.

Po drugie w życiu jak w teatrze
W którym czas przeszły nie zanika
Gdy wstecz na Basi los popatrzę
Taki obrazek napotykam:

Dziewczynkę widzę wciąż z kokardą
Spoglądającą w chmurne jutro
Trochę nieśmiało, trochę hardo
Czasem wesoło, czasem smutno.

Uczy dziewczynkę dom rodzinny
Spowity w płaszcz z dzikiego wina
Kiedy się kończy czas dziecinny
Co w życiu liczyć się zaczyna.

Uczyła Ją Jej Mama śliczna
Że choćby szło ci jak po grudzie
Zawsze należy kochać ludzi
Zawsze należy wierzyć w ludzi.
Że pośród życia złych kolei
Wśród licznych najczarniejszych przeżyć
Im dalej jest ci do nadziei
Tym bardziej w nią należy wierzyć.

Zdjęcia domu w Komorowie wiszą dziś na ścianach szwajcarskiego domu Barbary – a w jej szwajcarskim ogródku kwitnie latem maciejka. Żeby było jak tam, w Komorowie... Losy Basi i Wojtka nieustannie się zazębiają, oboje „wysoko niosą ideały, zabrane z domu w dzikim winie“, choć każde z nich już swoją własną kroczy ścieżką. Bo niespokojny duch Basi nie pozwolił jej się cieszyć zbyt długo sukcesami scenicznymi i pięknie zapowiadającą się karierą – życie rzuciło ją na obczyznę, do Szwajcarii. Znowu szuka swojej drogi, swojej tożsamości i miejsca dla polskiej, rogatej duszy – i rzuca się w wir pracy dla Polaków w Szwajcarii, którym brakuje polskiego słowa żywego. W Domu Polskim w Zurychu organizuje cykliczne Wieczory Literackie, a potem zakłada Klub Miłośników Żywego Słowa, który dzisiaj świętuje 30. urodziny.

Basia jest szalenie odważna w dążeniu do celu i nie ma dla niej rzeczy niemożliwych – mogą być jedynie trudne do zdobycia. Nicnierobienie jest sprzeczne z jej naturą. Jest pracowita i uparta, ma niespożytą energię, zachłanność na życie i odporność na jego przeciwieństwa. Jest wymagająca i bezkompromisowa – zarówno wobec siebie, jak i innych, wyczulona na bezguście artystyczne i miernotę intelektualną, wyłapuje każdą fałszywą frazę. Wbrew smutkom i porażkom prze do przodu. Pada boleśnie, wstaje, otrzepuje kolana i żyje od nowa. A jednocześnie jest w niej wielka wrażliwość na sztuki piękne, zwłaszcza muzykę i poezję. Gustaw Holoubek napisał o niej: „Basia jest liryczna, tym typem liryzmu, który jest najprawdziwszy, bo bierze się z czułości dla świata”. Zwiewna, nieuleczalna romantyczka i wieczna dziewczyna z blond warkoczem – to, co jej w duszy gra, chowa w swoich wierszach. W tych wydanych i w tych niewydanych, pisanych do szuflady. W tych śpiewanych w spektaklach do muzyki Włodzimierza Nahornego i w tych czytanych przyjaciołom przy kominku i lampce wina. Sama o sobie mówi, że ma niesforny, trudny charakter. Ale na szczęście przyrzekła mi, że się nie zmieni. Jej brat zaś pisze tak:

A z naszą Basią co się dzieje?
Tak myślę, gdy się nad tym głowię
Że Basia nam się nie starzeje
Bo jest niezmiennie wierna sobie.

Rzecz przeto ujmę jak najprościej
I ze wzruszenia łzą na pysku
Nadal jej życzę tej wierności
I tego młodzieńczego błysku.

Nie tylko Klub Miłośników Żywego Słowa obchodzi w tym roku jubileusz 30-lecia. Również państwo Ahrensowie – Basia i Uwe – świętują w tym roku 30. rocznicę ślubu. „Za nami dola – niedola / Za nami drogi szmat“ – napisała Basia. Uwe pojawił sie w jej życiu dokładnie wtedy, kiedy powinien się pojawić. Spotkał ją pewnego wieczoru na koncercie i już nie pozwolił jej odejść.

W. Młynarski napisał: A że poniekąd wiersz ten płodzę / By słowa prawdy nie uronić / Spotkała Basia na swej drodze / Kogoś, kto kocha ją i chroni

Uwe pokochał, postawił ją mocno na ziemi i w obcym kraju stworzyli razem dom - ciepły, spokojny, pełen miłości, w którym niemiecka pozytywistyczna solidność Uwego miesza się z polskim, romantycznym duchem Barbary. “-Mój dom to Barbara, a tam, gdzie Barbara, tam Polska” – mówi Uwe. Wspiera ją we wszystkim, ich dom jest otwarty na polską kulturę. Na ścianie pejzaż nadniemeński, zdjęcia i pamiątki, Polska wyziera z każdego kąta. W salonie sławetna kanapa, prawdziwa Loża Mistrzów, na której siadali najwięksi polscy artyści przebywający z wizytą u Basi i Uwego. W ogródku - jakże by inaczej? - maciejka, a Basia i Uwe nucą sobie na dobranoc kołysanki Brahmsa na dwa głosy. Polsko-niemiecki dom na szwajcarskiej ziemi i jego gospodarze nie przestają mnie urzekać.

Są w Szwajcarii trzy polskie ambasady: jedna w Bernie, druga w Genewie i trzecia w Brugg - tutaj. Ambasada Żywego Polskiego Słowa w Szwajcarii. Ambasador tej placówki sprawuje swoją funkcję już 30 lat. To wyjątek wśród wszystkich ambasad na świecie.

Basiu, Ambasadorze Kultury Wysokiej,
W imieniu swoim, wszystkich Klubowiczów i wszystkich Twoich przyjaciół dziękuję Ci najpiękniej jak potrafię. Za wszystkie emocje, wzruszenia, słowa spod serca, za wszystkie podskórne drzazgi , za to, że w Twoim Klubie można mieć świadomość uczestnictwa w czymś ważnym i doskonale się przy tym bawić. I za to poczucie, że jesteśmy, mimo wszystko, z tej samej Polski.
Na zakończenie chciałbym jeszcze przypomnieć Twój wiersz o marzeniach: A o czym marzę? – Ach, marzenia... /Niech dzień za dniem spokojnie płynie / Niech popołudnie mnie przyjazne / Niech dobry wieczór nie ominie.

Zapewniam Cię, biorąc publiczność klubową na świadków – przed Tobą dziś bardzo przyjazne popołudnie i bardzo dobry wieczór!

Jerzy Czubak
3.12.2016

Ela Binswanger: 30-lecie Klubu Miłośników Żywego Słowa

 

IMG_3865xi

 

Kiedy 6 grudnia 1986 roku w Pałacyku w dzielnicy Gellert w Bazylei odbyło się inaguracyjne spotkanie Klubu Miłośników Żywego Słowa założonego przez Barbarę Młynarską-Ahrens, którego pierwszym gościem był Gustaw Holoubek, Polską rządziła ostatnia ekipa odchodzącego ustroju. Dawno już minęła euforia "półtorarocznego karnawału Solidarności" skutecznie, jak się wydawało, stłumiona przez stan wojenny i represje wobec działaczy i sympatyków solidarnościowego ruchu domagających się zmian na lepsze.

Coraz więcej ludzi opuszczało kraj bez nadziei na szybki powrót. W tej sytuacji coraz większa rzesza Polaków usiłujących zbudować jakoś swoje nowe życie na obczyźnie chętnie korzystała z możliwości spotkania z polskimi artystami przybliżającymi im kulturę, którą zmuszeni byli zostawić.

Klub Basi Młynarskiej od samych jego początków skupiał Polaków pragnących kontaktów z kulturą polską obok kultury kraju, w którym przyszło im zamieszkać. Pielęgnowanie kultury polskiej na obcych ziemiach weszło Polakom w krew już w czasach, gdy Polska przestała istnieć jako autonomiczny kraj na mapie Europy. 123 lata rozbiorów, 5 lat okupacji niemieckiej i kolejne po niej lata z ograniczoną wolnością złożyły się na silne poczucie, że tożsamość polska to język, sztuka i kultura.

Pisarze, aktorzy, artyści, muzycy tworzący na ziemiach polskich lub jakkolwiek poczuwający się do związków z Polską to nasze dobro narodowe dokładające się do dorobku światowej kultury. Istniejące bez względu na to czy i w jakim stopniu Polska była zależna od politycznych zawirowań. Spotkania z ludźmi polskiej kultury w różnych miejscach w świecie należą do polskiej tradycji, działalność Basi Młynarskiej wpisuje się od 45 lat w tę tradycję.

W roku 2016 Klub Miłośników Żywego Słowa będący naturalnym przedłużeniem działalności Basi w Domu Polskim w Zurichu zamkniętym w roku 1986, obchodzi 30-lecie swojego istnienia. Można więc bez żadnej przesady powiedzieć, że przeznaczeniem Basi było przybliżanie Polakom ze Szwajcarii polskiej kultury. Poświęciła temu zasadniczą część swojego życia. Mimo wszystkich przeszkód i trudności. Mimo krytyki i odczuwanego czasami zniechęcenia. Obok politycznych i gospodarczych zmian w Polsce, Europie, świecie, czasami sprzyjających, a czasami wręcz przeciwnie. (ebs)

6476_f34b373c_normal

- ebs.: Basiu, nam, publiczności Twojego Klubu, oferowałaś rezultaty swojej pracy, gotowe danie, smaczne, elegancko podane, tylko Ty wiesz, jak wyglądały kulisy przyjazdów tylu twórców kultury i sztuki, jak wyglądały przygotowania, trudności, przeciwieństwa, czy dziś, patrząc wstecz na te wszystkie lata uważasz, że warto było?
 - Uważam, że to, co robię od 45 lat dla kultury polskiej w Szwajcarii, było i jest moją powinnością, moim obywatelskim obowiązkiem. Tak zostałam wychowana. Chciałabym móc należeć do “tego pięknego grona osób zawsze z sobą tożsamych...”, jak powiedział o swojej żonie, wybitnej poetce Julii Hartwig - Artur Międzyrzecki
.

- Czy jest coś, co zrobiłabyś inaczej lub wcale nie robiła?

- 


Mijający czas rozwiązywał sam piętrzące się wokół mnie problemy, a intuicja podpowiadała, że trzeba niezmiennie pozostać wierną sobie. Tzw. NICNIEROBIENIE, jest całkowicie sprzeczne z moim charakterem.

- W jaki sposób odczułaś zmiany polityczne w Europie, polską transformację, wejście Polski do EU, zmiany ekipy rządzących?

- Zachłysnęłam się wolnością. Radość z odzyskanej wolności przełożyłam na swój sposób działania, którego dewiza brzmiała: dobrze wykonywać swoje zadania. Nie zawieść nadziei we mnie pokładanych.

- Czy odczuwasz różnicę w traktowaniu twórców w PRL-u, Polsce lat 90. i Polsce XXI wieku? Jak byś ją opisała? Co jest lepiej a co gorzej z Twojego punktu widzenia?




- Twórcom w PRL-u usiłowano wmówić, że jak długo będą lojalni wobec władzy, tak długo włos im z głowy nie spadnie. Czuło się pozorną życzliwość władz do momentu, w którym 
nie poczuła się zagrożona. Szalała cenzura. To pamiętam aż za dobrze, bo mój brat był stale pod jej obstrzałem. Podobnie było w teatrze. Ten niepokój przed każdą kolejną premierą, kiedy na próbie generalnej zasiadali dziwni panowie, z którymi później kierownik literacki teatru i dyrektor artystyczny teatru wiedli długie dysputy. Po ich zakończeniu informowano nas - zespół aktorski teatru, że nastąpiły skreślenia w tekście. Zdarzało się, że któryś z aktorów tracił w związku z tym rolę w spektaklu.



Lata 90-te minionego stulecia i czas obecny są zdominowane przez komercjalizację wszystkich środków przekazu. Bronią się jeszcze nieliczne sceny, które dbają o swój zespół artystyczny.
 Aktorzy poczuli, że przyszedł moment, w którym mogą zaistnieć, nieważne za jaką cenę. Liczy się pieniądz, który napędzają seriale i reklamy. Cierpi na tym jakość prezentowanego aktorstwa. To mnie boli... Kto dzisiaj (poza wyjątkami), potrafi mówić wiersz? Skończył się idealizm i zachwyt dla SZTUKI, w których wyrosłam w cieniu wielkich indywidualności artystycznych.
 
Teraz liczą się: siła przebicia i kasa...

- Przez Twój Klub przewinęła się cała kulturalna elita Polski do i od 1989 roku. Wielu z tych niewykłych ludzi już nie żyje, miałaś możność obcowania z nimi, dałaś nam, członkom i sympatykom Klubu możność zetknięcia się z nimi. Których wspominasz najchętniej? Czy są tacy, których nie udało Ci się zaprosić? - Zacznę od końca. Nie udało mi się zaprosić Jerzego Waldorffa - wybitnego publicysty, animatora kultury polskiej, a nade wszystko wspaniałego gawędziarza i komentatora czasów, w których żył. Miałam szczęście poznać Go osobiście i słuchać fascynujących opowieści, które snuł w Radziejowickim parku, podczas wakacji.
 Nie udało mi się zaprosić Miry Zimińskiej-Sygietyńskiej - wspaniałej aktorki tetralnej i kabaretowej w okresie międzywojennym, współtwórczynię światowej sławy zespołu pieśni i tańca “Mazowsze”, krórą znałam i podziwiałam. Ta wszechstronnie utalentowana artystka jest do dzisiaj moim niedoścignionym wzorem umiejętności artystycznych i organizacyjnych. 
Prowadziłam rozmowy z takimi niezapomnianymi aktorkami jak Nina Andrycz czy Zofia Rysiówna, ale upływający czas zdecydował inaczej.
 Rozmowy z Krzysztofem Kieślowskim też spełzły na niczym.

Andrzej Łapicki

Kogo wspominam najchętniej? Gustawa Holoubka, Andrzeja Łapickiego, Tadeusza Łomnickiego, którzy pozwolili mi uwierzyć w siebie, służyli zawsze mądrą radą i dodawali otuchy w chwilach zwątpienia. Mojego brata Wojtka Młynarskiego, który dbał o mój rozwój intelektualny i wyostrzył umiejętność reagowania na bezguście artystyczne. Ryszarda Kapuścińskiego, który jak mało kto potrafił słuchać.

6519_3b11d5c6_normal

Jana Nowaka-Jeziorańskiego, jednego z najskromniejszych i najbardziej czarujących ludzi, jakich było mi dane poznać.
 Podobnie jak profesora Aleksandera Gieysztora i profesora Władysława Bartoszewskiego, Beatę Tyszkiewicz. 6522_5d102c6a_normal

Artystów krakowskich: Annę Seniuk, Annę Szałapak i Grzegorza Turnaua... 
I tak mogłabym wymieniać bez końca. 

Nie wolno zapominać, że 9 kwietnia 2016 roku Klub Miłośników Żywego Słowa zaprezentuje 149 spektakl. Cechą dominującą wszystkich spotkań i spektakli jest ich niepowtarzalność i różnorodność w doborze wykonawców.

- Czy masz jakieś wspomnienia zabawne z tych wizyt?



- Większość z nas - widzów czekała na tzw. część prywatną spotkań z zaproszonymi gośćmi.
 I tak pamiętam popisy kunsztu kabaretowego po wspólnie zjedzonej kolacji, których mistrzami byli dwaj Wiesiowie: Gołas i Michnikowski. Jacek Wójcicki po kolacji w restauracji Santa Lucia żegnając się z jej uczestnikami wspiął się na krzesło i odśpiewał po włosku pieśń “Santa Lucia”, wzbudzając entuzjazm zebranych. 
Anna Szałapak i Konrad Mastyło po niezwykłym spektaklu pt. “Ucisz serce...” nie dali się długo prosić i zabrali wszystkich zebranych wokół fortepianu do... Piwnicy pod Baranami, którą wyczarowali “na poczekaniu”.



- A dramatyczne?


- 

Zawód sprawił mi dyrektor Adam Hanuszkiewicz, który po prostu nie przyleciał na umówione od dawna spotkanie z publicznością. Pamiętam moje poczucie bezradności na lotnisku w Zürichu i rozmowę telefoniczmą, w której dosyć apodyktycznie tłumaczył się mówiąc, że jest przeziębiony i... koniec. Nie dałam za wygraną i w ciągu 24 godzin sprowadziłam autorkę
 "Czarnego ptasiora” - Joannę Siedlecką.
 Podobnie było, kiedy Krzysztof Piesiewicz zawiadomił mnie, że nie przyleci, bo jest chory (przyjechał w innym terminie).
 W takich chwilach adrenalina sięga zenitu. Na szczęście zawsze czuwają dobre duchy... Musiałam też raz odwołać spektakl, kiedy "zadymił” wulkan i wszystkie loty zostały odwołane. 
A co przede mną? A któż to wie?...


- Czy sądzisz, że Twoi znakomici goście zabrali ze sobą coś trwałego, co z kolei mogli przekazać Polsce?




- Na przestrzeni mijających 30 lat działalności Klubu Miłośników Żywego Słowa najwięcej zabrali “na drogę” ci z gości, którzy odwiedzali Klub w latach 1986-1989. 
To były gorzkie lata dla kultury wysokiej i dla jej twórców. Pod skrzydłami Klubu znaleźli poczucie bezpieczeństwa i poczuli się dowartościowani, otoczeni szczerym uznaniem i miłością.
 Wielokrotnie słyszałam to z ich ust. Wpisy do ksiąg pamiątkowych z tamtych lat świadczą najlepiej o tym “w jakiej sprawie” do nas przyjeżdżali. Na pewno nie ze względów finansowych. Ich opinie szerzone w środowisku artystycznym po powrocie ze Szwajcarii, przygotowały grunt dla późniejszej działalności Klubu.

- Choć Klub prowadzisz przez te wszystkie lata sama, masz wokół siebie ludzi chętnych do pomocy, niektórzy są Ci wierni od samych początków, inni przyłączyli w czasie trwania działalności Klubu, komu chciałabyś podziękować?

- Przede wszystkim dziękuję Rodzinie Klubowej za to, że od lat wiernie trwa przy mnie.

Telefonami, listami, mailami, rozmowami wspiera i buduje razem ze mną naszą "małą Rzeczpospolitą artystyczną". Nie wyobrażam sobie już życia bez tej "rodziny, rodziny, rodziny, ach rodziny...", jak śpiewali Starsi Panowie.

Dziękuję panu Prezesowi Jerzemu Czubakowi - wielkiemu mecenasowi kultury wysokiej, że pozwolił Klubowi tak pięknie rozkwitnąć przez ostatnie lata.

Dziękuję Firmie Amcor-Łódź-Polska, której prezesem jest pan Jerzy Czubak, za objęcie opieką finansową Klubu Miłośników Żywego Słowa.

Dziękuję Ewie Felippi-Metelskiej za wykreowanie i opiekę nad stroną internetową: www.slowoimuzyka.ch

Dziękuję panom: Andrzejowi Nurkowskiemu i Mirosławowi Manuszewskiemu za opiekę akustyczno-techniczną spotkań i spektakli.

Dziękuję sponsorom i darczyńcom, którzy wymienieni są na stronie Klubowej.

Dziękuję wszystkim, którzy spieszą z pomocą przy organizacji spotkań Klubowych.

Dziękuję autorkom recenzji i komentarzy, paniom: Barbarze Tschopp i Izabeli Burger, oraz oczywiście Tobie, Elżuniu.

- A ja dziękuję Ci Basiu za rozmowę.

6511_8c677774_normal

I wydawać by się mogło, że to zaledwie wczoraj, gdy Basia Młynarska opowiadała mi - dla naszego polskiego pisma "Nasza Gazetka" (nr 8, grudzień 1996 i nr 1, styczeń-luty 1997) prowadzonego przez żyjącego jeszcze wtedy Tadeusza Wojnarskiego - o swojej działalności z okazji dziesięciolecia Klubu!

Często pytają mnie ci, którzy chcieliby się do Klubu zapisać, czy inni są w Klubie ze snobizmu. Odpowiadam na to, że prawdopodobnie w wielu wypadkach tak, tylko że jeżeli jest to snobizm zdrowy, budujący, snobizm, na którym się wiele zyskuje przez fakt obcowania i ze znakomitą polszczyzną, i z ciekawymi bardzo prelegentami, z wybitnymi spektaklami, to, proszę bardzo, ja mogę się pod tym podpisać i powiedzieć, że pierwsza jestem snobką. Snobką, podkreślam, kultury wysokiej.

Uważam poza tym, że jakakolwiek działalność na tej niwie, na niwie kultury polskiej, kultury polskiej dla Polaków za granicą, lub, jeszcze piękniej, powtórzywszy za Zofią Kucówną, pracy w "Małych Rzeczpospolitych", jest potrzebna...

U nas się dzieją wielkie rzeczy i wielkie wydarzenia artystyczne, bo jeżeli pomyśleć, że udało nam się tu, w Szwajcarii, w kręgu naszego Klubu i w kręgu małej sceny teatru w Baden, której to scenie nadal patronuję i jak długo będę mogła, będę jej wierna, na tejże małej scenie, w małym byłym spichlerzu na 140 osób, w malutkim, niedaleko Zurichu malowniczo położonym kurorcie, daje swoją prapremierę recitalową aktor, artysta tej klasy, co Wiesław Michnikowski. Nikt w Polsce nie wpadł na pomysł, żeby Wiesławowi Michnikowskiemu zrobić recital! Można go tylko porównywać z komikami najwyższej klasy światowej. Mamy bez przerwy u nas samych Olivierów.

A recital Ireny Kwiatkowskiej? Wielkiej, wielkiej damy polskiego kabaretu, polskiej sceny komediowej, wybitnej artystki, od której mogłyby się całe pokolenia aktorów uczyć, jak się tę sztukę uprawia. I właśnie ona, w naszym Klubie, w Oberfricku, w ex-młynie, dała nadzwyczajny wprost recital. I to się wszystko dzieje... gdzie? W grupie zakochanych w kulturze polskiej Polaków żyjacych w Szwajcarii. A dlaczego nie w Polsce? Dlaczego nikt w Polsce nie wpadł na pomysł, żeby artystom tej miary zrobić recital?

U mnie również miała swoją wielką premierę Teresa Budzisz-Krzyżanowska z niebywałym wprost recitalem, z popisem wszystkich swoich możliwości i estradowych, i teatralnych, recytatorskich a nawet krasomówczych. Uważam, że to jest pomysł, bo nie stać nas na pokazywanie pełnych wieloobsadowych spektakli. Trzeba ocalić od zapomnienia nasze wielkości. W Polsce zaczął ten cykl bardzo ciekawie Krzysztof Jasiński w Teatrze Stu. Przyjmuję do wiadomości każdą krytykę, jeżeli jest to krytyka konstruktywna, budująca, która mi uświadamia, że coś można zrobić inaczej, lepiej.

Gdybym mogła, robiłabym tutaj co tydzień jakieś spektakle, gdybym tylko miała na to publiczność, bo wydaje mi się, że czas tak prędko mija. Tak strasznie jest mi żal, że jeszcze tylu wspaniałych artystów nie było, a ciągle ich ubywa, bo jeżeli pomyśleć, że jeszcze mieliśmy szczęście mieć u siebie i Ryszardę Hanin, i Tadeusza Łomnickiego, i profesora Aleksandra Bardiniego, i Stefana Kisielewskiego, że oni jeszcze zdążyli być!

Zaczynając to 6 grudnia '86 roku naprawdę nie wyobrażałam sobie, że - to nie jest żadna kokieteria - że dotrwam do jubileuszu dziesięciolecia. Jest to jubileusz ludzi, nas wszystkich, Polaków żyjących w Szwajcarii. Ludzi tak oddanych kulturze polskiej, jak mało kto. Jak to profesor Bardini powiedział na zakończenie wizyty w naszym Klubie? "I teraz wiem, dlaczego rozstaję się z Wami tak smutny i czego mi będzie najbardziej brak, gdy wrócę do Warszawy: Waszych twarzy na jej ulicach". /.../

W nr 2 "Naszej Gazetki" z marca-kwietnia 1997 podsumowywałam 10-lecie Klubu Miłośników Żywego Słowa "Literacki Klub O'Clock" i 7-lecie polskiej Małej Sceny w Kornhaus-Theater w Baden artykułem

DUŻE BRAWA DLA BASI MŁYNARSKIEJ

Obchody 10-lecia klubu "Literacki Five O'Clock", które miały miejsce 1 grudnia '96, zaszczyli swą obecnością: Magdalena Zawadzka i Gustaw Holoubek, Halina Kunicka i Lucjan Kydryński, Beata Ścibakówna i Jan Englert - trzy artystyczne pary małżeńskie, a wraz z nimi Wojciech Młynarski oraz przy fortepianie Jerzy Derfel. Koncert jubileuszowy zatytułowany był "Ballady i romanse".

6513_ff3369a2_normal

Na 7-lecie Małej Sceny w Kornhaus przyjechali: Alicja Majewska, Anna Pietrzak (piosenkarka wywodząca się ze znanego kiedyś zespołu "Partita" przybyła w zastępstwie zapowiedzianej Haliny Frąckowiak, którą grypa zatrzymała w domu), Zbigniew Wodecki i - jako akompaniator - Włodzimierz Korcz. Ich świąteczno-rodzinny koncert nosił tytuł "Gwiazdo świeć, kolędo leć..."

10-lecie Klubu i 7-lecie Teatru prowadzonych przez Barbarę Młynarską (a była to kontynuacja jej poprzednich działalności w ramach działalności Domu Polskiego w Zurichu), to lata, w których my, uczestnicy tych wydarzeń, robiliśmy postępy w rozwoju w naszej własnej kulturze, w naszym ojczystym języku. Komfort niczego w życiu nie załatwia. Żadnych rozstrzygnięć nie daje. Zawsze, cokolwiek się robi, pozostaje ten sam problem, jaki sens nadać naszemu życiu, mówi Krzysztof Zanussi. I ma rację! Czy można nadać sens swojemu życiu odcinając się od korzeni?

Gombrowicz żył 22 lata na drugim końcu świata, a pisał po polsku. Autor "Szkiców piórkiem", Andrzej Bobkowski, ciskał się na Polaków i pewnie czasami słusznie, ale nie mógł żyć bez pisania po polsku. Pisząc dzienniki, sam ze sobą rozmawiał w języku, który był mu najbliższy. Czesław Miłosz zdobył dla Polski Nobla pisząc w dalekiej Ameryce po polsku. Są wyjątki w rodzaju Conrada, ale to rzadkość.

Basia Młynarska stworzyła Klub Żywego Słowa, bo tak jak nam wszystkim i jej brakowało kontaktu z żywym, bogatym, wysmakowanym językiem polskim. I teraz, gdy czasy się zmieniły diametralnie, gdy możemy mieć telewizję polską w naszych szwajcarskich domach, włączamy odbiorniki i, proszę, nie ma takiego dnia, żeby nie było jakiegoś znajomego z Klubu. Czas więc na zapowiedziane na początku słowa pochwalne.

Basia Mł

Basia ze swoim charakterem aktorki łaknącej sceny i oklasków zaprosiła nas na wykwintną ucztę, gdzie posmakowaliśmy dań najsmaczniejszych i dzięki jej za to. Bo i kogóż w Klubie nie było? Zainaugurował ten barwny korowód znakomitości polskiej kultury wybitny aktor filmowy i teatralny, Gustaw Holoubek. Jako pierwszy wpisał do klubowego sztambucha: Niezmiernie wzruszony i zaszczycony uczestnictwem w inauguracji życzę członkom Klubu duchowych i intelektualnych pożytków z obcowania z polską sztuką, z kultywowania tradycji rodzinnego domu (6 grudnia '86).

Profesor Gieysztor zostawił taką oto notatkę: Na drzwiach pomarańczarni dziś napis "Heute geschlossene Gesellschaft", a tymczasem najbardziej otwarte na polskie słowo i polskie sprawy ducha i umysłu, a wszystko to - przez najszlachetniejsze emocje pani Barbary (8 maja '88). Zmarły niedawno Andrzej Szczepkowski ułożył na poczekaniu fraszkę: Prosto spod oka rodzimej ubecji gdzie? Oczywiście do Twojej Helwecji. Sam nie wiem dobrze co się ze mną dzieje... więc na twe łono me łzy z bazy leję (3 grudnia '88). Zofia Kucówna napisała: "Czyń swoje, a nie patrz końca" - przepisałam Ci cytat z Dzienników Marii Dąbrowskiej, które prezentowałam w Twojej Małej Rzeczpospolitej. Tak, Basiu, tam jest Polska, gdzie jest polski język, a Ty tę własną Polskę robisz tu uparcie, zawzięcie. Nadal czyń swoje - kochać Cię będą za to i ci, co tu mieszkają na ziemi czekoladą i mlekiem płynącej, i ci, co tam, na tamtej ziemi pachnącej łąkami naszego dzieciństwa, na której, dzięki takim jak Ty wojewodziankom, zawsze się odnajdujemy (25 września '90). Irena Kwiatkowska wpisała: Coś cudownego. Raj na ziemi - a Ty na czele anioł dobroci, gościnności i genialnej organizacji wewnątrz domu i... na zewnątrz w klubie literackim (24 kwietnia '94). Wojciech Młynarski, wielokrotny gość Klubu, napisał między innymi: Dla nas Polaków kultura żywa jest jak tlen. Bez niej nie istniejemy (24 kwietnia '94).

Wojciech Mł.

Stanisław Tym: Świadomość przeszłości naszej nie zamazanej lecz utrwalonej w rozmowach, analizach, pytaniach i odpowiedziach - to Twoja wielka zasługa dla teraźniejszości i przyszłości (12 marca '95).

Romuald Mieczkowski wpisał mickiewiczowskim językiem: W tym gościnnym zakątku polskości i szczerości, gdzie mi było tak serowo, winogronowo i różowo od róż przekwitających nieśpiesznego powabu, z widokiem na gór łagodne przełęcze, w scenerii rozmów bliskich sercu, słów, jakie mogą znaczyć tak wiele - składam podziękowania znad Wilii i innych rzek litewskich gospodyni tej krainy (7 września '96). Profesor Jacek Woźniakowski: Ach, co to jest za klub! Naprawdę wspaniałe pytania, najmilsza atmosfera i poczucie rzeczywistej wspólnoty. Dziękuję z całego serca i oby tak dalej! (20 października '96).

Edward Wende, gość Klubu 24 września '89, zauważył: Żyjąc w tym kraju nie jesteśmy w pełni świadomi czym jest ciężar emigracji. Będąc tutaj, na miejscu, odczuwamy, jak zbawienną rzeczą dla Was i dla nas jest wzajemny, wzbogacający kontakt, których jednych i drugich uczy czegoś bardzo ważnego - że ojczyzna sięga daleko poza geograficzne granice. Jesteś Basiu jedną z tych osób, które te pomosty przerzucają i nie pozwalają wysychać życiodajnym źródłom. I tak dalej, i tak dalej, to już drugi opasły album-sztambuch się wypełnia, nie sposób wyliczyć tu wszystkich naszych niezwykłych gości. Basia Młynarska dała nam to, czego brak doskwiera na emigracji najbardziej, i za to należą się jej wielkie, wielkie brawa.

* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *

Dziś, od śmierci Tadeusza Wojnarskiego w roku 2000, "Naszą Gazetkę" z powodzeniem prowadzi jego imiennik Tadeusz Kilarski, wydarzenia Klubu i Teatru relacjonuje Basia Tschopp, od niedawna dołączyła do niej Izabela Burger. I oto piosenka - parafraza tekstu autorstwa Wojciecha Młynarskiego "Po co babcię denerwować" z muzyką Franciszki Leszczyńskiej - spod pióra Izy na 30-lecie Klubu. Po co Basię denerwować

Koci-łapci, kici-kici, łubu-łubu-dubu Niech nam żyją miłośnicy i prezeska Klubu! Że się wszystko w kupie trzyma, w głowie się nie mieści, Miało trwać lat pięć najwyżej, a trwa już trzydzieści. Lecz dokładnie informować Basi nikt nie spieszy Po co Basię denerwować, niech się Basia cieszy
!

Chociaż zrazu perspektywa była wręcz ponura, Miał być bigos z polską wódką, a wyszła kultura. Najpierw w młynie, potem w kinie, z małą ludzi garstką, Lecz do tego, koci-łapci, trzeba być Młynarską! Że szczerością ponad miarę zaś dziś nikt nie grzeszy... Po co Basię denerwować, niech się Basia cieszy!

Słowa Basi nie piśniemy, sekret to poniekąd, Miało być lat pięć najwyżej, a będzie pięćdziesiąt! Niech Ci nigdy nie zabraknie sił, Basiu kochana, Niepotrzebna nam w Szwajcarii żadna dobra zmiana, Głośno tego nie powiemy, żeby nie zapeszyć, Po co Basię denerwować, niech się Basia cieszy!...

* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *

1. fot. Piotr Koenig, Bern, 11 listopada 2015, Barbara Młynarska-Ahrens uhonorowana została medalem "Zasłużony Kulturze Gloria Artis", pozostałe zdj. ebs

z Bratkowskim

na zdj. gość Klubu Stefan Bratkowski i Ela Binswanger z psem Parysem w ogrodzie u Basi i Uwe, Bazylea, jesień 1998, fot. Basia Młynarska

tekst oraz wiele innych fotografii na stronie Sofijon.pl

25-lecie Klubu Miłośników Żywego Słowa (1986 – 2011)

List Jubileuszowy.
Drodzy Państwo,

Wielokrotnie spotykałam się z opinią, że życie kulturalne nas Polaków mieszkających w Szwajcarii wymaga spotkań, na których zabrzmiałoby piękne polskie słowo w mistrzowskim wykonaniu.
Wychodząc na przeciw tej potrzebie, założyłam we wrześniu 1986 roku Klub Miłośników Żywego Słowa, który obchodzi w tym roku 25-lecie swojego istnienia.
Chciałabym podzielić się z Państwem impresją dotyczącą historii powstania Klubu.

We wrześniu 1986 roku po likwidacji lokalu DOMU POLSKIEGO w Zürichu stałego miejsca organizowanych wspólnie Wieczorów Literackich, zostałam zobligowana przez miłośników tych spotkań do ich kontynuacji w zmienionej formie.
Podczas ostatniego Wieczoru Literackiego w Domu Polskim w dniu 6 września 1986, pod tytułem: „Domek mały, chata skąpa, Polska swoi, własne łzy...” zaczerpniętym z dramatu Stanisława Wyspiańskiego „Wesele”, uczestnicy wieczoru wpisali się do księgi pamiątkowej.

Pozwolę sobie zacytować słowa mojej matki Magdaleny Młynarskiej, która zawsze utwierdzała mnie w przekonaniu, że promowanie Kultury Wysokiej to mój obowiązek: „...Piękny wieczór literacki w Domu Polskim zostaje w moim sercu głębokim wzruszeniem i nadzieją, że jego praca na chwilę tylko przerwana, wróci, aby nas wszystkich znów zgromadzić w miłości do Ojczyzny”.

Wtedy właśnie narodziła się idea powstania Klubu Miłośników Żywego Słowa.
Inauguracyjne spotkanie odbyło się w zabytkowym pałacyku w dzielnicy Gellert w Bazylei,
6 grudnia 1986 roku. Pierwszym gościem Klubu był Gustwaw Holoubek, który tak wpisał się do księgi pamiątkowej:
„Niezmiernie wzruszony i zaszczycony uczestnictwem w inauguracji życzę członkom Klubu duchowych i intelektualnych pożytków z obcowania z polską sztuką, z kultywowania tradycji rodzinnego domu...”
Od 1987 roku stałym miejscem spotkań stała się galeria „zur Hofstatt” w Oberfrick,
uplasowana w malowniczo położonym XVII wiecznym młynie.
Na skutek likwidacji galerii „Zur Hofstatt” w październiku 2001 roku, podjęłam decyzję
o przeniesieniu spotkań Klubowych do Pawilonu Koncertowego Villi Boveri w Baden.
W tym pięknym, nobilitującym nas miejscu spotykaliśmy się od marca 2002 do sierpnia 2010 roku. W 1994 roku odbyła się inauguracja „Małej Sceny” – młodszej siostry Klubu Miłośników Żywego Słowa, z siedzibą w Kornhaustheater w Baden. Obejrzeliśmy na niej wybitne spektakle teatralne i kabaretowe.
Kontynuacją tradycji spektakli „Małej Sceny” stała się od roku 2002 sala Cinema „ODEON” w Brugg, do której zapraszam Państwa na obchody Jubileuszu 25 lecia Klubu Miłośników Żywego Słowa. Cinema „ODEON” jest od marca 2011 roku stałym miejscem naszych spotkań.
Klub Miłośników Żywego Słowa i Mała Scena mają na swoim koncie 133 spektakle.

Dzięki Państwa zaangażowaniu, determinacji i wierności Kulturze Polskiej, mogliśmy wspólnie przez 25 lat stworzyć orbitę, o której Tadeusz Łomnicki powiedział „...że wciąga bezustannie coraz to nowe osoby z polszczyzną – ojczyzną, dzięki której rozpoznajemy się w tłumie.”
Dziękuję Wam za to!!!

Uroczystość Jubileuszową poprowadzi Wojciech Młynarski, który był orędownikiem powstania Klubu i na przestrzeni dwudziestu pięciu lat występował na jego scenie dwunastokrotnie, a uświetni ją recital wielkiej Damy polskiej piosenki - IRENY SANTOR.
Akompaniować będzie Czesław Majewski.

Patronem Honorowym Jubileuszu 25-lecia Klubu Miłośników Żywego Słowa, jest Ambasada Rzeczypospolitej Polskiej w Bernie. 

BARBARA AHRENS-MŁYNARSKA

-> List Jubileuszowy (dokument PDF)

Zapraszam do zapoznania się z listą gości Miłośników Żywego Słowa na przestrzeni lat 1986 - 2011. Klub Miłośników Żywego Słowa i Mała Scena mają na swoim koncie 137 spektakle!!! (dokument pdf)

-> Lista Gości Klubu 1986 - 2011 

Laudacja Wojciecha Młynarskiego.


Szanowni Państwo,
Mam wielki zaszczyt i prawdziwą przyjemność wygłoszenia laudacji z okazji 25-lecia Klubu Miłośników Żywego Słowa w Szwajcarii. Jak doszło do powstania Klubu? Otóż, we wrześniu 1986 roku, na skutek splotu niesprzyjających okoliczności, doszło do likwidacji lokalu Domu Polskiego w Zurichu, gdzie organizowano cyklicznie Wieczory Literackie. Fakt ten napełnił serca bywalców prawdziwym smutkiem. Wieczory Literackie przynosiły bowiem mieszkającym poza krajem Polakom wartości nie do przecenienia: szeroko pojętą kulturę, a przede wszystkim – piękne, polskie, żywe słowo oraz możliwość spotkania przyjaciół, dyskusji, wymiany myśli. Teraz nagle miało tego zabraknąć.
Ale polska natura jest przekorna i natychmiast znalazła się grupa ludzi, która nie zaakceptowała tego stanu rzeczy. Ci ludzie postanowili założyć Klub Miłośników Żywego Słowa. Idea tego Klubu powstała już podczas ostatniego Wieczoru Literackiego w Zurichu. Godnym podkreślenia jest fakt, że Klub nie posiadał żadnej biurokracji, ludzie zabiegani i mieszkający w różnych miastach absolutnie nie mieli na to czasu. Obowiązków jednoosobowego kierowania Klubem podjęła się moja Siostra – Barbara Młynarska-Arhens.
Pamiętam jak bardzo Siostra moja fakt ten przeżywała. Występowałem wtedy w Niemczech, Siostra specjalnie przyjechała do mnie, żeby sprawę obgadać. Bardzo gorąco namawiałem Ją, by zajęła się tą działalnością. Nie byłem, oczywiście, jedyny, Basia miała i ma dar gromadzenia wokół siebie ludzi ufających Jej, czekających na to, by od strony kulturalnej wydarzyło się coś ciekawego. Podstawą działalności Klubu miał być kontakt z krajem, możliwość bezpośredniego obcowania z artystami kreującymi w kraju kulturę wysoką. Możliwości Klubu były ograniczone, Basia szukała więc kontaktu z pojedynczymi artystami, ale za to z najwyższej półki.
6 grudnia 1986 roku w Pałacyku w dzielnicy Gellert w Bazylei odbyło się pierwsze spotkanie Klubu Miłośników Żywego Słowa. Pierwszym Gościem był Gustaw Holoubek, który tak wpisał się do księgi pamiątkowej: „Niezmiernie wzruszony i zaszczycony uczestnictwem w inauguracji, życzę członkom Klubu duchowych i intelektualnych pożytków z obcowania z polską sztuką, z kultywowania tradycji rodzinnego domu.” Gustaw Holoubek zawiesił poprzeczkę wysoko, ale dziś powiedzieć można, że Klub Miłośników Żywego Słowa sprostał temu wyzwaniu. Rozpoczął i kontynuował swą działalność.
Najpierw króciutki rys historyczny: od 1987 roku miejscem spotkań stała się Galeria „Zur Hofstatt” w Oberfrick, od października 2001 przeniesiono spotkania klubowe do Pawilonu Koncertowego Villi Boveri w Baden. W 1994 roku odbyła się inauguracja Małej Sceny z siedzibą w Kornhaus Theater w Baden. Od 2002 roku Klub spotyka się w Sali Cinema Odeon w Brugg.
25 lat działalności, 133 spektakle – zastanówmy się, jak to w ogóle jest możliwe? Zaryzykowałbym twierdzenie, że Basia prowadziła i prowadzi ten Klub ze szczególną energią i entuzjazmem. Wkłada weń całą miłość do polskiej poezji, literatury, dramatu, piosenki czy kabaretu, wyniesioną jeszcze z bogatych tradycji rodzinnych. A do polskiego romantyzmu Basia dodaje jeszcze szwajcarski pozytywizm. Klub funkcjonuje rytmicznie, nie miewa przestojów i nie zasłania się tak zwanymi trudnościami obiektywnymi. Dodać do tego należy, że Basia uważnie sondowała gusty i oczekiwania Klubowiczów, a oferta składana przez Nią była atrakcyjna i różnorodna.
I jeszcze rzecz najważniejsza – finalnie wyborem Basi kierował zawsze Jej własny gust. Obserwuję działalność Klubu przez cały czas jej trwania i doprawdy nie stwierdziłem ani razu, aby gust Basi obniżył się choć trochę w stosunku do zawieszonej kiedyś przez Gustawa Holoubka poprzeczki. Nie wspomnę tu już o
mnóstwie listów, telefonów, rozmów, namów i uruchamiania wszelkich koneksji, aby ważną osobę dla Klubu pozyskać. A lista pozyskanych jest świetna i długa. Nie wymienię tu wszystkich, więc w skrócie:
z pisarzy, poetów, publicystów, dziennikarzy: Barbara Wachowicz, Olga Tokarczuk, Agnieszka Osiecka, Hanna Krall, Joanna Olczak-Ronikier, Stefan Chwin, Tadeusz Konwicki, Ryszard Kapuściński, Jan Nowak Jeziorański, Stefan Kisielewski, Jeremi Przybora;
z historyków: Aleksander Gieysztor, Władysław Bartoszewski, Jacek Woźniakowski;
z reżyserów teatralnych i filmowych: Erwin Axer, Aleksander Bardini, Krzysztof Zanussi;
aktorki teatralne, filmowe, estradowe: Maja Komorowska, Teresa Budzisz- Krzyżanowska, Zofia Kucówna, Ryszarda Hanin, Anna Polony, Anna Seniuk, Barbara Krafftówna, Magdalena Zawadzka, Ewa Wiśniewska, Joanna Szczepkowska, Irena Kwiatkowska, Beata Tyszkiewicz;
aktorzy teatralni, filmowi, estradowi: Gustaw Holoubek, Tadeusz Łomnicki, Andrzej Łapicki, Zbigniew Zapasiewicz, Andrzej Szczepkowski, Krzysztof Kolberger, Jan Englert, Jerzy Trela, Janusz Gajos, Ignacy Gogolewski, Wiesław Gołas, Wiesław Michnikowski, Marek Kondrat, Jerzy Zelnik, Piotr Machalica;
artyści kabaretowi i estradowi: Hanna Banaszak, Irena Santor, Halina Kunicka, Alicja Majewska, Łucja Prus, Magda Umer, Grzegorz Turnau, Jacek Fedorowicz, Stanisław Tym.
Ileż to wieczorów wzbogacających duchowo, poważnych, dramatycznych, czy szczerze zabawnych! I wszystko dźwięczące najpiękniejszą Ojczyzną- polszczyzną. I jeszcze bardzo ważny fakt – ta świadomość, że ten ktoś ważny, wybitny przyjechał specjalnie w gościnę do Klubu, aby wykreować magiczny seans swojej mądrości, swojej poezji, swego talentu. Przywiózł swoją Polskę, która dzięki językowi i kulturze jest jedna i niepodzielna.
A nad wszystkim czuwał dobry duch tych spotkań – Basia Młynarska Arhens. Jej entuzjazm i Jej trud. Należą się Jej za to wielkie gratulacje i podziękowania. Dodałbym tu jeszcze, że działalność Klubu otacza opieką i wspiera polska ambasada. Od trzech lat spektakularnie wspiera działalność Klubu Prezes firmy Amcor – Jerzy Czubak. I rzecz niezmiernie ważna, wręcz zasadnicza – ten Klub wychował sobie niezmiernie chłonną, wymagającą, a jednocześnie wspaniale reagującą widownię. Stwierdzam to po sobie, bo wielokrotnie miałem zaszczyt dla Klubu występować.
Mówiąc prościej – bez Państwa nic by nie było.
Czas nie stoi w miejscu, w kraju pojawiają się coraz to nowe osobowości literackie, muzyczne, wykonawcze. A Klub Miłośników Żywego Słowa patrzy na nich z ciekawością i rad jest ich na pewno u siebie ugościć. Życzę, aby w przyszłości ta gościna miała miejsce jak najczęściej. I żeby Basi nie brakowało energii, by te spotkania organizować!

Wojciech Młynarski

Laudacja Wojciecha Młynarskiego (dokument PDF)

Księga Jubileuszowa

Fragmenty wpisów do Księgi Pamiątkowej i listów przesłanych pocztą elektroniczną z gratulacjami i życzeniami z okazji Jubileuszu 25-lecia Klubu Miłośników Żywego Słowa.

Szanowna Pani Barbaro, dla Pani, Pani Małżonka, entuzjastów i przyjaciół Klubu Miłośników Żywego Słowa życzymy z okazji 25 – lecia wytrwałości i powodzenia w pielęgnacji polskiej Kultury wśród szwajcarskiej Polonii i Polaków oraz Szwajcarów. Dziękujemy za wszystko czego dokonali Państwo dotychczas gratulując spektakularnych efektów.

Jarosław Starzyk – Ambasador RP

Iwona Starzyk.

Wielce Szanowna Pani Basiu, z olbrzymią atencją i niecierpliwością śledzę Pani cudowne działania na rzecz promocji Polski, języka i kultury naszej. Jest Pani niepodważalnym Ambasadorem Polski w Szwajcarii. Dziękuję! Dziękuję...za tę naszą „małą Polskę” w Szwajcarii.

Ambasador Remigiusz A. Henczel

Stały Przedstawiciel RP przy Biurze ONZ w Genewie.

Kochana Siostro Basiu, nie ma takich słów, które mogłyby stosownie opisać wspaniałość Twojego sukcesu. Krzewiąc zdala od Polski polską kulturę, literaturę i poezję wcialałaś w życie to, co Profesor Kotarbiński opisał w Traktacie o Dobrej Robocie. A przecież wiem, że to nie koniec Twoich aspiracji. A ja Siostrzyczko jestem z Ciebie bardzo, ale to bardzo dumny.

Wojciech Młynarski.

Basiu Kochana, najpierw dziękuję za zaproszenie do koncertu z okazji Twojej pracy. To dla mnie zaszczyt, że chociaż w ten sposób mogłam się przyłączyć do podziękowań za Twój trud, upór włożony w kreowanie polskiej Kultury. Jesteś wielka!!!

Twoja Irena Santor.

Droga Basiu, z okazji pięknego, srebrnego Jubileuszu Klubu Przyjaciół Żywego Słowa przyjmij najlepsze gratulacje oraz wyrazy podziękowania, uznania i podziwu za tę niestrudzoną pracę, pełną inwencji i niezwykle interesujących wyborów. Wielkie podziękowania należą się także wszystkim osobom wspierającym Ciebie pomysłami, pracą i funduszami. Do tego grona należy przede wszystkim wspaniały Twój mąż Uwe– a także Klubowicze, którzy wiernie towarzyszą Ci w kształtowaniu i rozwijaniu działalności. Wielka to radość, że polskie słowo, po tych trudnych latach służenia w kraju ideologii, kiedy je krępowano i przeinaczano jego sens, jest wolne. Do Szwajcarii, za Twoim pośrednictwem, docierało ono zawsze w swoim prawdziwym znaczeniu, budując autentyczną więź w środowisku Polonii i umożliwiając zachowanie piękna polskiej mowy.

Mieczysław Sokołowski.

Naczelnik Wydziału do Spraw Polonii i Polaków za Granicą w MSZ i były konsul RP w Bernie

Basiu kochana, wraz z moimi żyjącymi nieżyjącymi już, niestety, kolegami składam Ci pokłon, a w roku Jubileuszu wysyłam tych parę Miłoszowskich strof dla wzmocnienia ducha:
"Moja wierna mowo,
może to ja jednak powinienem ciebie ratować?
Więc dalej będę stawiać przed Tobą miseczki z kolorami,
Jasnymi i czystymi jeżeli to możliwe.
Bo w nieszczęściu potrzebny jest jakiś ład, czy piękno."

Jerzy Zelnik.

Basiu, ogromnie Ci dziękuję, że mogłem być gościem i wybrańcem. Składam Ci serdeczne gratulacje, bo wyczyn Twój i Twoja piękna 25 letnia praca i pasja zasługują na najwyższe uznanie.

Jacek Bończyk.

Basiu, gratuluję! To fantastyczne, co robisz. Jesteś przeciwwagą dla szwajcarskiego franka, ostatnio w Polsce tak znienawidzonego.

Michał Ogórek.

Basiu Kochana! Najserdeczniej gratuluję wspaniałego Jubileuszu. Nieustannie podziwiam Twój upór, determinację, a co najważniejsze osiągnięcia. 133 spektakle pokazane w ciągu 25 lat na obczyźnie to nie byle co. Bo to nie tylko „ludzkość serdeczna”, ale i powołanie i ciężka praca. Jestem bardzo szczęśliwa, że mogłam Cię poznać Basiu. Jesteś wspaniała!!!

Anna Szałapak.

Kochana Basiu, Jaka to piękna historia Twojej działalności! Gratuluję Ci z całego serca zapału i wytrwałości w pokonywaniu – zapewne wielu – przeszkód na drodze do celu. Trzeba mieć wielkie serce i ogromną wiarę w słuszność walki o utrzymanie polskiego ducha w narodzie. Ty to wszystko masz i dlatego możesz się pochwalić taką wspaniałą kartą w Twoim życiorysie.

Profesor Magdalena Rezler – Niesiołowska.

Basiu... piękne wieści! Gratuluję! Rzeknę krótko... Słowo, jego piękny staranny kształt, niematerialna, niby krucha, ale to potężna rzeczywistość. Ma wielką siłę sprawczą. W nim nasza opowieść...W nim pamięć i nasz duch... Swoją pracą hodowcy (swoim polskim ogródkiem w Helwecji) wykonujesz kawał szlachetnej roboty, nie do przecenienia! Niech się tam u Ciebie – pięknie mówi, śpiewa, opowiada...

Leszek Długosz.

Basieńko, dla nas wszystkich, którym dajesz tyle radości, wzruszeń, których wychowujesz, strofujesz, chwalisz, pomagasz nie oszaleć w tym świecie, dajesz chwilę wytchnienia od tempa, stressu hałasu i braku kultury. Trwaj i rządź

Małgosia i Piotr Lityńscy.

Kochana Pani Basiu, życzę sił i jeszcze raz sił, oraz oczywiście Wiary, Nadziei i Miłości

Joanna Kondracka.

Droga Barbaro, dziękuję jeszcze raz za wzruszenia i przeżycia artystyczne. Tym razem było to również Twoje święto, więc cieszyłam się razem z Tobą. To ogromny sukces, oraz próba sił i woli. Dla mnie jesteś wspaniałym potwierdzeniem, że jak działać to z pasją i zaangażowaniem... Opiekuj się nami i nie pozwól nam zasnąć lub zapomnieć...

Agnieszka Bryndal.

Droga Basiu, pięknie było – i to Ci chciałam powiedzieć i za to jeszcze raz podziękować. Brawa dla Uwe, który ze stoickim spokojem przyjmuje Twoje pomysły, akcje, nerwy itp. I dla Ciebie za kulturę sceniczną, Twoją, nie tylko Twoich gości!!!

Ola i Witek Filipowicz.

Kochana Basiu, jeszcze raz z całego serca gratulujemy Ci Jubileuszowo. Podziwiamy Twoją wytrwałość. Twoje zmagania i Twoją pasję. Podziwiamy Twój dar zaszczepienia nawet i u obcokrajowców zamiłowania do Polski, polskiej muzyki, słowa.
Bianka Chilla i Lutz Freiwald.
 
 
--> powrót do góry