Ela Binswanger: „Krzysztofa Kieślowskiego podwójne spojrzenie na Weronikę”

1

We wrześniu 1991 roku pojechałam na króciutko do Paryża po wahaniu się „Kraków czy Paryż”? /…/ A w Paryżu pokazywano właśnie „Podwójne życie Weroniki”, wszędzie widziałam plakaty. Wybrałam się więc do kina, pamiętam, jakiegoś malutkiego, w dzielnicy Marais. I tam doznałam przeżycia mistycznego. Oto byłam równocześnie w Paryżu i w Krakowie! /…/ Po powrocie z Paryża pisałam:

Profesor Aleksander Bardini (17.11.1913 – 30.7.1995), znakomity Gość Klubu Literackiego Basi Młynarskiej (6 czerwca 1991 roku) zapytany o różnicę między kulturą masową a tak zwaną „wysoką” stwierdził, że kultura „wysoka” to taka, do której się idzie, a kultura masowa to taka, która do ciebie przychodzi:

„Natomiast niewątpliwie mamy w tak zwanej kulturze masowej do czynienia z naturalnym, powiedziałbym, z fizykalnie naturalnym faktem pewnego rozcieńczenia jakości, bo kultura ta musi być pomyślana jako rzecz, którą każdy może wchłonąć. Wchodzi ona wszystkimi drogami w człowieka, a więc nie jest to proces, w którym następuje pewna koncentracja bazująca na wiedzy, wrażliwości, na znajomości przykładów czasów poprzednich. Kultura ta działa wprost. Ona nie przechodzi przez bardzo skomplikowany aparat odbiorczy – przychodzi, wychodzi, była, jest, nie ma.”

I zaraz uzupełnił, że trzeba pamiętać o tym, iż również w kulturze masowej zdarzają się arcydzieła. A filmy, w których przecież grywał, to kultura masowa. W ostatnich latach swojego życia zagrał m.in. w „Korczaku” Andrzeja Wajdy i dwóch filmach Krzysztofa Kieślowskiego.

Weronika = Véronique?
 
„Są rzeczy na niebie i ziemi, o których się uczonym nawet nie śniło” – tak to mniej więcej powiedział Szekspir, a wielkość jego polega na tym, że potrafił dostrzec i nazwać sprawy, które wieki później ani trochę nie straciły – nie tracą – na aktualności. Myśleć, że wszystko zostało wyjaśnione, że jedynie jeszcze detale trzeba dopracować, ale całość się wie i nie ma niczego poza tym, jest nie tylko nieprawdą, ale i przykrością. To przecież w gruncie rzeczy byłoby boleśnie rozczarowujące, że na tym, co akurat teraz się wie, miałoby się skończyć.

cały tekst

zdj. Mikołaj Grynberg ze strony „Jak zrobiłem to zdjęcie”

Ela Binswanger: „Stefan Kisielewski: Najważniejsza jest zmienność”

kisielewski

Wtedy, gdy w Polsce kapitalizm zaledwie kiełkował, w Szwajcarii odbyło się spotkanie Polonii ze Stefanem Kisielewskim. Moja relacja ze spotkania jest bardziej polemizującą refleksją na temat sytuacji w Polsce i świecie tamtych lat, niż sprawozdaniem. A także nieśmiałą próbą prognozy na przyszłość. Czy się sprawdziła? Co się sprawdziło? To prawdziwa przygoda czytać swoje myśli zainspirowane wypowiedziami zmarłego niestety wkrótce potem Słynnego Gościa Klubu Basi Młynarskiej, znanego jako przekorny publicysta-polemista PRL-u, po prawie ćwierć wieku od tamtego wydarzenia. „Kisiel” miał poglądy konserwatywno-liberalne, ponieważ moje poglądy były (są) postępowo-lewicująco-zielonkawe, polemika sama się napisała.

A zatem: jest wiosna 1991 roku, kapitalizm w Polsce dopiero stawia pierwsze kroki, prezydentem jest Lech Wałęsa, ZSRR jeszcze się nie rozpadł:

Z uczuciem dużej niepewności, powiem więcej, strachu, zabieram się do skomentowania spotkania członków Klubu Literackiego Five O’Clock z jednym z najbardziej znanych publicystów powojennej Polski – Stefanem Kisielewskim – słynnym „Kisielem” – które odbyło się 21 kwietnia 1991 roku w Oberfricku (zorganizowanego przez gospodynię Klubu, Barbarę Ahrens-Młynarską) oraz dzień później w Genewie (w „filii” Klubu prowadzonej przez Annę Beczkowską i Danutę Mentha).

cały tekst