Agata Tuszyńska
„Niezapisane nie istnieje.”
Agata Tuszyńska – pisarka, poetka, reportażystka.
1 kwietnia 2023
Fotografia: Kajus Pyrz
AGATA TUSZYŃSKA - pisarka, poetka, reportażystka. Autorka biografii Isaaka Bashevisa Singera, Ireny Krzywickiej oraz Wiery Gran, a także osobistych Rodzinnej historii lęku i Ćwiczeń z utraty.
W ostatnich latach wydała m.in. Oskarżona Wiera Gran (2010), Narzeczona Schulza (2015), Jamnikarium (2016), Bagaż osobisty. Po Marcu (2018) , Mama zawsze wraca (2020), przeniesionej na scenę muzeum POLIN z okazji 79. rocznicy wybuchu powstania w getcie warszawskim oraz Ćwiczenia z utraty. Po 15 latach (2021). W maju ukazała się najnowsza książka Żongler. Romain Gary
„Bohaterką wszystkich moich książek jest PAMIĘĆ. Znikające światy i odchodzący ludzie. Zapisuję, żeby nie przestały istnieć. Wierzę w ocalającą moc słowa".
Laureatka Nagrody Polskiego PEN-Clubu im. Ksawerego Pruszyńskiego za wybitne osiągnięcia w dziedzinie reportażu i literatury faktu. W 2015 roku została uhonorowana srebrnym medalem „Zasłużony Kulturze Gloria Artis”.
Jej książki przetłumaczono na kilkanaście języków. Od marca jest felietonistką Vogue.
Małgorzata Pamuła-Behrens : Niezapisane nie istnieje
„Będzie bogato, będzie skrzydlato” - tak Barbara Ahrens Młynarska zapowiadała, powtarzając za Wojciechem Młynarskim, trzydziesty siódmy sezon artystyczny Klubu Miłośników Żywego Słowa.
Na inaugurację sezonu zaprosiła pisarkę, poetkę i reportażystkę - Agatę Tuszyńską. 1 kwietnia 2023 r. w sali Kulturhaus ODEON w Brugg spotkali się wszyscy, dla których ważna jest kultura polska, dla których czytanie w języku polskim jest częścią codziennych rytuałów i którzy swoją tęsknotę za polską kulturą pragną zaspokoić na wspólnych spotkaniach Klubu. Spotkanie zatytułowano „Niezapisane nie istnieje”. Było wędrówką przez literackie pejzaże pamięci opisane przez Tuszyńską, bo to autorka, która odbudowuje pamięć ze skrawków, ocalając je od zapomnienia.
Gospodynią spotkania była Barbara Arens Młynarska, która rozpoczęła spotkanie dziękując wszystkim, dzięki którym było możliwe jego zorganizowanie: członkom i członkiniom Klubu, wspierającym działania stowarzyszenia osobom, a także sponsorom i sponsorkom.
Rodzice, którzy nauczyli miłości do książek
Agata Tuszyńska podzieliła się osobistym wspomnieniami. Opowiadała o rodzinie, relacjach z rodzicami, tęsknocie za tymi którzy odeszli, o poszukiwaniu własnej historii. Dzieliła się także twórczymi inspiracjami i metodologią pracy: poszukiwaniem bohaterów i ich wywiadowaniem. Przez te refleksje przebijały najważniejsze motywy jej twórczości: pamięć, niepamięć, utrata, żałoba, niesława, postpamięć, pamięć drugiego pokolenia ocalałych. Autorka w swoich książkach pokazuje małe, osobiste historie i osadza je w „dużej” historii dając im więcej przestrzeni, osadzając je w kontekście.
W intymnych historiach mogliśmy zobaczyć Tuszyńską teatrolożkę i historyczkę literatury, poetkę, pisarkę, ale także czytelniczkę, dla której czytanie jest niezwykle ważną praktyką kulturową. W swoich wspomnieniach wskazywała na kapitał kulturowy jaki wyniosła z domu. Podzieliła się z nami swoimi pierwszymi wspomnieniami związanych z czytaniem, wspominając, że jej pierwszymi słowami były "czyta czyta" lub "tata tata". Tuszyńska wyznała, że mimo upływu lat, nadal czuje się jak tą mała dziewczynka pragnącą ciągłego kontaktu z lekturą. To w książkach znajduje bohaterów, którzy potem już w stworzonych przez nią tekstach odpowiadają na jej pytania. Ta praca z bohaterami pozwala jednocześnie ich odkrywać jak i przyglądać się sobie samej, jak w lustrze. Tuszyńska wyznała, że pisanie jest ciężką, samotną pracą, która nie daje natychmiastowego odzewu i satysfakcji. Kontakt z czytelnikami podczas spotkań jest dla niej nieoceniony.
Tuszyńska zachęcała nas do czytania poprzez filtrowanie tekstu przez własne doświadczeniami, zaznaczając, że jeśli coś nas tam spotyka, to znaczy, że ta książka do nas przemawia. Ona swoją miłość do czytania i pisania odziedziczyła po swoich rodzicach. Matka wprowadziła ją w świat książek. To dzięki niej zdobyła kompetencje kulturowe, które jak podkreśla Paul Bourdieu, nabywane są w trakcie uczestniczenia w życiu społecznym. Z matką też chodziła do teatru. Chciała opisywać teatr, aby uchwycić to, co pomiędzy, opisać to, co ulotne, czego nie da się wziąć do ręki. Teatr jest dla niej doświadczeniem przemijania, a pisanie jest sposobem na zachowanie wspomnień.
Dzięki książkom Tuszyńska przeżywa wewnętrzne podróże i uczy się „montażu” tego co doświadcza. Tą umiejętność zdobyła dzięki ojcu, Bogdanowi Tuszyńskiemu, który wprowadzał ją w arkana pracy dziennikarskiej i reporterskiej. Zaznaczyła, że proces montowania materiału do reportażu czy książki zmienia rzeczywistość. Montaż to przecież sztuka, która wymaga wyobraźni i eksperymentowania. Liczy się subiektywne spojrzenie i jest ono obecne w tekstach autorki.
Kolejne odkrycia. „Czarna torebka” i „Ćwiczenia z utraty”
Tuszyńska opowiedziała nam o odkryciu, że jest Żydówką. Przywołała do tego swoją książkę „Rodzinna historia lęku” gdzie dzieli się historią tytułowego rodzinnego leku, związanego z przemilczaną przeszłością. Jej rodzina zachowywała milczenie na temat swojego pochodzenia. Dopiero po latach, kiedy zaczęła się interesować historią Polski oraz historią Żydów, zaczęła intensywniej szukać odpowiedzi na swoje pytania. Odkryła, że jej rodzina ze strony mamy była żydowska i że przeżyła Szoa. Jednakże, w wyniku traumy związanej z tym okresem, nikt nie chciał o tym mówić. Z czasem, Tuszyńska zaczęła odkrywać kolejne skrawki pamięci, dzięki czemu zrozumiała, jak ważne jest przypominanie sobie przeszłości. Przemilczanie przeszłości nie jest rozwiązaniem.
Pisarka kontynuuje poszukiwania historii w nowej książce zatytułowanej „Czarna torebka”. To dla niej przedmiot, skrywający wiele tajemnic. Tytułowa „czarna torebka” należała do żydowskiej babci autorki. „Czarna torebka mojej babki Deli Goldstein, nauczycielki z Łęczycy. Czarna torebka na aryjskich papierach – to jedyna rzecz, która po niej została. Dla mnie torebka ta to nie tylko zwykły przedmiot, ale swoisty klucz do przeszłości mojej rodziny. (…) W niej znajdowały się przepisy, piosenki, które Dela chowała przed wojną, by zachować choć trochę swojej kultury i historii. Starałam się uczyć o żydowskiej kulturze i historii, która była mi bliska. (…) Moi dziadkowie nie mówili o przeszłości, ale ja potrzebowałam tej babki, by móc do niej się przytulić i w ten sposób powołać do życia.” – mówiła Autorka. Czarna torebka to przypomnienie, że każdy przedmiot może mieć ma swoje znaczenie i wartość dla przyszłych pokoleń.
Tuszyńska wspomniała także o swojej pracy związanej z żałobą. Opowiedziała o bardzo osobistej książce „Ćwiczenia z utraty”, która jest pożegnaniem jej męża Henryka Dasko, opowieścią o miłości, walce o życie, o godność umierania. To historia o tym, że śmierci nie da się oswoić a doświadczenie straty towarzyszy nam w życiu bardzo często. Te osobiste wątki sprawiły, że spotkanie było w wielu momentach niezwykle intymne.
Dostęp do światów, których nie da się doświadczyć. Gary i Krzywicka
„Żongler. Romain Gary” to kolejna książka przywołana przez autorkę. To opowieść o francuskim pisarzu urodzonym w żydowskiej rodzinie w Wilnie, autorze wielu książek opublikowanych pod różnymi nazwiskami, a wśród nich dwie są szczególne: „Obietnica poranka” i „Życia przed sobą”. Romain Gary był dwukrotnie doceniony przez kapitułę Goncourtów. Hybrydowa forma książki Tuszyńskiej, w której łączy wątki biograficzne Romaina Gary’ego i jej własne, jest interesującym zabiegiem pozwalającym Tuszyńskiej zmierzyć się po raz kolejny równocześnie z historią bohatera i własną. W tej książce, jak wyznała, postanowiła się zmierzyć z historią swojej matki. Gary najpierw ją fascynował, bo był za każdym razem inny, ale z czasem zaczął ją irytować. Postanowiła wyrazić tę frustrację w listach do niego. Szczególnie trudnym tematem dla niej, była jego postawa wobec kobiet.
Jednym z jego ulubionych cytatów Tuszyńskiej to: "Pisanie jest jak żonglerka, trzeba mieć wiele piłeczek w powietrzu jednocześnie". Idealnie oddaje ono charakter twórczości Gary'ego, który łączył różne wątki, tematy i style, tworząc w ten sposób swoisty kolaż literacki. Tuszyńska także żongluje w tekście wieloma piłeczkami, ale „piłeczką”, która wraca w każdym jej tekście jest niepamięć: „Gna mnie jakiś instynkt przekopywania pamięci, by dostać się do najstarszych jej pokładów, zarysowanych najwcześniej, najtrwalej zapisanych w glebie. Chcę dotknąć tych miejsc. Wydobyć, ile się da z niepamięci i spod milczącego bruku. Nasączyć je tamtą codziennością i jej dzisiejszym echem”. I tak z tej chęci wydobywania z pamięci wyłania się na przykład opowieść o małym Romanie Kacewie, Romuszce w przedwojennym Wilnie.
Tuszyńska podkreśliła rolę bohaterów a szczególnie bohaterek swoich książek. Chciała w nich dać głos przede wszystkim nowoczesnym, niezależnym kobietom takim jak Irena Krzywicka w „Długim życiu gorszycielki” czy Józefina Szelińska w „Narzeczonej Szulca”. Powojenne losy Krzywickiej dla Tuszyńskiej były niezwykle ciekawe i chciała opowiedzieć historie bohaterki, ale także pokazać historię tego czasu. Krzywicka według niej to bohaterka idealna – ciekawa i długo żyjąca. Pisarka mówiła o swojej słabości do ludzi starych, którzy zawsze dawali jej dostęp do tych światów, których nie mogła doświadczyć.
Historie w nowym świetle. Viera Gran i Tyrmandowie
Spotkanie zakończyła rozmowa na temat książek, o które dopytali uczestnicy i uczestniczki spotkania: „Oskarżona: Viera Gran" i „Tyrmandowie. Romans amerykański”. Tuszyńska niewiele wiedziała o Vierze Gran przed rozpoczęciem pisania książki, ale postanowiła zapisać historię kobiety, którą wszędzie ścigała plotka. Kilka tygodni rozmawiała z nią, poznawały się. Najpierw przez telefon, potem w progu mieszkania, bo Gran nie chciała wpuści reportażystki do domu. Na korytarzu, w mroku rozmawiały o jej życiu. Pewnego dnia wciągnęła ją do środka i Tuszyńska odniosła wrażenie, że nagle znalazła się w warszawskim getcie. Reportażystka długo zdobywała zaufanie bohaterki i dzięki swojej cierpliwości i determinacji udało im się nawiązać relację. W książce bohaterka mówi do autorki: „Pani jest narzędziem. Uchem i piórem, przedłużeniem mojej przeszłości. Nie podoba się pani ta rola, widzę po grymasie twarzy. Ale nie mamy czasu. Nie mamy wyboru. Albo pani mnie ma na moich warunkach, albo ma pani milczenie”. Tuszyńska powiedziała, że ta książka była jednym z największych wyzwań w jej życiu.
Na koniec krótko opowiedziała o swojej chęci pokazania innej historii Leopolda Tyrmanda, tej opowiedzianej i udokumentowanej także przez jego żonę, Mary Ellen Fox. Tuszyńska ujrzała w niej ciekawą, inteligentna kobietę, która miała wiele do powiedzenia o swoim związku z Tyrmandem i o nim samym. Chciała jej dać głos. Zorganizowała podróży Fox do Polski, by więcej opowiedziała o ich życiu. Odkryła przez nią rodzinne dokumenty, listy i fotografie, które były dla niej bezcennym źródłem informacji.
Spotkanie z Agatą Tuszyńską było okazją do poznania opowieści o napisanych książkach i spotkanych bohaterach i bohaterkach, do poznania jej historii rodzinnych, opowiedzianych tak, jak chciała nam je przekazać. Opowieści niekiedy niezwykle intymne, pokazujące jej „ćwiczenia z utraty” i wydobywania spraw z niepamięci. Poznaliśmy jej opowieść „szytą i splecioną, supłaną z pamięci jej i innych, ze skrawków, okruchów, resztek” (Tuszyńska, „Singer …”) .
Małgorzata Pamuła-Behrens